Polskie Stowarzyszenie Kiteboardingu

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki
Start Zawody Relacje Mistrzostwa Świata Racing 2011 Sylt - wywiad

Mistrzostwa Świata Racing 2011 Sylt - wywiad

Drukuj PDF

Mistrzostwa Świata w Racingu na niemieckim półwyspie Sylt już za nami. Polskę reprezentowali w racingu: Maks Żakowski (MŻ), Filip Porzucek (FP), Tomek Janiak (TJ) i Błażej Ożóg (BO). Zawodnicy wrócili dosłownie na chwilę do domu. Tomek i Błaszko są już na Pucharze Europy KTE we Włoszech. W tym krótkim czasie cała czwórka znalazła chwilę na udzielenie małego wywiadu. Myślę, że ich odpowiedzi będą motywujące dla pozostałych zapaleńców racingu do dalszego treningu a przede wszystkim do udziału w zawodach. Najbliższe już za tydzień w Łebie.  Zapraszam do interesującej lektury...

1. Jak oceniasz swój występ?

MŻ: Z wyjazdu na Sylt jestem w 100% zadowolony. Może wynik, który osiągnąłem nie jest zbyt dobry, ale wiem, że dałem z siebie wszystko i nie pękałem przy 4 metrowej fali, tylko startowałem i kończyłem wyścigi. Zawaliłem trochę pierwszy dzień, ponieważ nie wystartowałem w żadnym wyścigu, z powodu wyboru złego rozmiaru latawca oraz rozerwania latawca o finy innej deski. Ale dzięki temu mam dobrą szkołę na przyszłość, aby nie czekać do ostatniej chwili przed startem, tylko wyjść wcześniej na wodę i na spokojnie sprawdzić panujące warunki. Ogólnie mówiąc: nie licząc pierwszego dnia zawodów, jestem zadowolony z tego, że przy takiej flocie latawców potrafiłem kończyć w okolicach 40-stki.

FP: Na zawody pojechałem przede wszystkim z nastawieniem treningowym – nie ma lepszego przygotowania do regat jak start w zawodach, szczególnie tej rangi. Ukończyłem każdy wyścig, zawsze mieściłem się w pierwszej 40 i kilka razy w pierwszej 30. Zaliczyłem kilka efektownych finiszy wyprzedzając nawet 3-4 zawodników na połówkowych kursach przed samą metą – bardzo przyjemne uczucie. W efekcie zakończyłem zawody na 32 pozycji w Open i 14 miejscu w Produkcyjnej. Cel zrealizowałem - potrenowałem, nie byłem ostatni – występ oceniam dobrze.

TJ: Tak obrazowo w skali od 1-10 na 7. Generalnie jestem jednak bardzo zadowolony bo widzę, że mam potencjał do rywalizowania z najlepszymi na równym poziomie... i tu Cię zaskoczę – również z klasą Open! Przekonałem się o tym w czasie ostatnich wyścigów w sztormowych warunkach, gdzie płynąłem na halsach z najlepszymi. Porównywałem kurs, prędkość i.... jest ok ;) Kończyłem wyścigi na 14, 11 i 8 miejscu, rozkręcając się z każdym wyścigiem. Byłem w stanie wejść na górny znak jako czwarty lub piąty zawodnik!!! Zawalałem trochę kurs pełny, który do tej pory, jak mi się wydawało, był moją silną stroną ale w tych warunkach przy zafalowaniu do 4m i sile wiatru do 30kts to naprawdę był wyczyn. Sporo pracy jeszcze przede mną. Zdecydowanie jednak preferuje takie warunki tj. im trudniej tym lepiej dla mnie ;) W pierwszej fazie zawodów prześladował mnie trochę pech, ale i nie miałem odpowiednich umiejętności i tzw. ogłady, aby startować w takich warunkach tj. flocie 70 chłopa pchających się pod statek komisji oraz wietrze offshore wiejącym od 15-30kts. Po pierwszych 3 wyścigach, gdzie regularnie leżałem na starcie, bo jakieś gamonie przede mną się plątały, „poszedłem” po rozum do głowy i startowałem ze środka linii startowej.

BO: Na początku byłem naprawdę załamany, prawie nic nie szło tak jak powinno. Miało to wyglądać zupełnie inaczej! Z czasem zdałem sobie sprawę, że to pierwsza taka impreza, na której mamy dosłownie cała czołówkę świata. Wiem, że mogło być dużo lepiej, ale również i dużo gorzej. Dałem z siebie wszystko, ale na pewno nie satysfakcjonuje mnie moja ostateczna pozycja. Następny rok wolę walczyć o podium!

2. Jak oceniasz występ pozostałych Polaków? Czy są szanse, abyśmy stworzyli dobrze współpracujący narodowy zespół?

MŻ: Z mojej perspektywy wynik Błażeja i Tomka to "mistrzostwo świata", dla nich - mógł pozostać lekki niedosyt. Filip dał radę ale moim zdaniem stać go było na więcej. Andrzej wolał oglądać wszystko z plaży. Myślę, że do stworzenia coś w stylu kadry narodowej jest nam daleko. Potrafimy skrzyknąć się na trening i zrobić sobie małe zgrupowanie ale to nie to samo, co wyjazd na trening z trenerem, który obserwuje zawodników z pontonu, kręci materiał, a wieczorami na wspólnych odprawach opowiada nam o naszych błędach. Brakuje jakiejś osoby, która ogarnęłaby to wszytko. A będąc na brzegu przed wyścigami przyszła, porozmawiała, a czasem po prostu dała kopa w tyłek i zmotywowała do walki.

FP: Tomek i Błażej wypadli bardzo dobrze. Finalny wynik 14 i 15 miejsce pokazuje ich wyrównany poziom. Zawody odbywały się w trudnych warunkach i bardzo zróżnicowanych. Zawody pokazały, iż przy silnym wietrze i dużej fali najlepiej radził sobie Tomek – zajmując miejsca nawet w pierwszej 10! Co do Maksa to on, podobnie jak ja, nie pojechał tam po złoto. Chciał zobaczyć jak plasuje się na tle świata i przygotować się do krajowych regat. Uważam, iż Maks może być w pełni zadowolony ze swojego występu, gdyż podobnie jak dla mnie zawody były ogromnym zastrzykiem doświadczenia. Reasumując uważam, że możemy stworzyć silną i zgraną reprezentację, stworzyć grupę ludzi, życzliwych dla siebie, potrafiących sobie pomagać, ciesząc się przy tym wzajemnymi sukcesami. Nie mogę się doczekać kolejnego wypadu na zgrupowanie, czy regaty z tą Ekipą!!

TJ: Oceniam bardzo dobrze, biorąc pod uwagę ze jesteśmy grupą zapaleńców i pasjonatów bez wsparcia logistycznego i finansowego..... na razie. Błażej – w miarę równo, w okolicy 10-15 miejsca, duża ambicja i brak kompleksów, aby wygrywać. Szkoda, że w ostatnich wyścigach nie próbował razem ze mną i Amerykanami startować z „lewego”, bo to się opłaciło. Świstak  - bardzo równo i spokojnie. Zrealizował swój cel. Może być dumny ze swojego występu. Zasugerowałbym mu jedynie więcej asertywności, przepychania się „łokciami”  bo jak to się mówi „jest ryzyko – jest wynik”. Maks – biorąc pod uwagę, że na kajcie pływa od raptem paru miesięcy to meeeega! Ogromne doświadczenie i zdobycie ogłady w takich imprezach. Brawo chłopaki! Jestem przekonany, że doświadczenie zdobyte na MŚ zaprocentuje w zawodach na naszym podwórku, tym bardziej jeżeli np. w Łebie będą takie sztormowe warunki... dotychczasowi rywale Świstaka czy Maksa mogą czuć się poważnie zagrożeni ;)
Szanse na stworzenie narodowego zespołu? Taki zespół już chcąc czy nie chcąc istnieje. My byliśmy inicjatorami organizując w grudniu pierwsze w historii polskiego kiteracingu zgrupowanie w Dahabie („przyklejając się” do kadry RSX ). Wypadałoby w tym miejscu również wspomnieć o Łukaszu Ceranie aka „Księciu”, który należy niewątpliwie do „ojców założycieli” ;)

BO: Wydaje mi się, że wszyscy z nas starali się z całych swoich sił wypaść jak najlepiej. Warunki były naprawdę ciężkie i na pewno nikt z nas nie trenował w takim wietrze na tyle, by móc powiedzieć, że jest w 100% przygotowany. Raczej mogę powiedzieć, że daliśmy z siebie wszystko - ale lekki niedosyt pozostał.
Szanse na zgrany narodowy zespól są duże ale potrzebujemy kogoś kto by się podjął organizacji treningów, zgrupowań i innych ale z tym wiążą się pieniądze. Jeżeli kite wejdzie na olimpiadę na pewno będzie łatwiej się z tym tematem ogarnąć. Wszyscy jesteśmy ze sobą zaprzyjaźnieni a to na pewno podstawa współpracy :)

3. Czy klasa produkcyjna jest już potrzebna czy jeszcze moglibyśmy poczekać jeden sezon na wprowadzenie limitów w MŚ?

MŻ: Moim zdaniem klasa Open to jest coś nienormalnego. Jest to po prostu nie fair. Powinny być przepisy, które przed każdymi większymi imprezami sędziowie mierniczy by egzekwowali. Wprowadzenie ograniczeń jest nam bardzo potrzebne.

FP: Uważam, że jest potrzebna. Dążymy do profesjonalizacji tej dyscypliny, olimpiady itp. Sami nie chcemy wozić już większych desek, droższych itp. Deski produkcyjne pływają już od 6 węzłów i po dużych falach itp. Wygrywają z niektórymi customami. Na tą chwilę powinna być klasa Open, żeby nie ograniczać rozwoju, ale powinna być promowana klasa produkcyjna a zawodnicy startujący na niej wyróżniani nagrodami, ceremonią z podium itp.

TJ: A na co tu czekać? Przecież nie chcemy, aby deski były jeszcze większe , szersze, droższe, itd. I tak równolegle będzie trwał rozwój sprzętu produkcyjnego. Dużo jest jeszcze do zrobienia w temacie stateczników. Jeżeli chodzi o wymiary i wagę to uważam, że jest optymalnie logistycznie (samoloty, pociągi, samochody, wielbłądy, tok toki).

BO: Klasa produkcyjna jest według mnie podstawą i pokazały to tegoroczne MŚ. Nie kwestionuje pracy jaką włożyli Amerykanie w ich trening ale dalej chodzą plotki, że wygrali sprzętem i że gdyby nie ich deski to byłoby dla nich dużo gorzej. Klasa produkcyjna zlikwiduje ten problem raz na zawsze, bo deski będą dostępne przed sezonem i na pewno nie będzie żadnej firmy, która będzie robiła dwa modele desek na rok. Nikt nie wyskoczy nagle na desce z kosmosu!

4. Jak oceniasz przeprowadzenie zawodów? Co było dla ciebie nowością a co było niespodziewanym negatywnym zaskoczeniem?

MŻ: Czymś nie do pomyślenia było dla mnie to, że jak daleko w morzu spadł mi latawiec przy wietrze od brzegu i przewinął się na milion sposobów, przez co miałem problem z jego postawieniem i dopłynięciem do brzegu, to nikt do mnie nie podpłynął i nie zapytał czy pomóc. Na ponad 70 startujących zawodników na pełnym morzu (2 km od brzegu) 2 skutery wodne i 2 pontony to stanowczo za mało. Organizacja na brzegu była w porządku. Można było usiąść na plaży i pokibicować, był namiot w którym chowaliśmy się od wiatru. W każdej chwili można było zrobić sobie gorącą herbatę, więc myślę, że było tak jak być powinno.

FP: Zawody były przygotowane poprawnie. W race było razem ok. 80 zawodników – było co robić jeśli chodzi o organizatorów – rejestracje itp. Pierwszego dnia zabrakło formularzy do rejestracji sprzętu dla klasy produkcyjnej. Nikt nie potwierdzał przyjęcia deklaracji do produkcyjnej. Nikt nie sprawdzał sprzętu. Do pierwszej klasyfikacji produkcyjnej, czyli 3-4 wyścigów nie wiedziałem czy jestem w niej sklasyfikowany. Ja byłem, ale niektórzy nie i zrobił się duży bałagan. Dużym minusem było zabezpieczenie na wodzie. Było stanowczo za mało skuterów i łodzi, które mogły podjąć poszkodowanych. ( pierwszego dnia 80 osób było parę kilometrów od brzegu na linii startowej przy wietrze wiejącym centralnie od brzegu).

TJ: Nowością był start ponad 70 zawodników, nie było wcześniej takich zawodów. No i warunki w których się ścigaliśmy tj. pierwsze dni wiatr offshore 15-30 knts, a przez następne dni onshore do 30 knts z falami po 4m. Zawodnicy dawali generalnie rade, ale komisja regatowa miała poważne problemy, aby wyjść w morze i utrzymać się na pozycjach, zrywało boje. Z minusów: za małe boje których nie było widać na rozbujanym morzu i pierwsza halsówka polegała na szukaniu bojki o wysokosci 1m. Brak asekuracji na wodzie: w zasadzie tylko 2 jet ski i to poważny zarzut do organizatorów!!!! Dobrze, że nikt się nie utopił w tych warunkach. No i w końcu totalne nie przygotowanie Markusa do obsługi klasy produkcyjnej, która w przyszłym roku ma być obligatoryjna.

BO: Moim skromnym zdaniem zawody były naprawdę dalekie od ideału. Spóźnione trasu, problemy z bojami, motorówkami, flagami i najgorsze - z asekuracją!! Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca, a na pewno nie tak często. Jakie są podstawy werdyktu falstartu, jeżeli łódki nie są zakotwiczone tylko dryfują na falach? Jak grupa ponad 70 zawodników może być asekurowana jednym skuterem!? Czemu po skończonym wyścigu i wywieszoną flagą „back to back” czekamy na wyścig 30 min? Te pytania nie powinny w ogóle mieć miejsca! Warunki były naprawdę ciężkie ale można się było tego spodziewać. Mimo wszystko zakończyliśmy 12 naprawdę udanych wyścigów. Mogło być gorzej ale i można było wszystko dopiąć na ostatni guzik.

5. Jak oceniasz poziom sędziowania?

MŻ: Raczej pozytywnie, z wyjątkiem zamieszania z klasą produkcyjną, nie miałem jednak do czynienia z komisją sędziowską na lądzie, podczas protestów.

FP: Trudno tutaj coś sensownego powiedzieć. Teoretycznie sędziowie rozkładają trasę – według mnie tu było wszystko ok. Decydują o tym kiedy mają być wyścigi – można było zrobić więcej, ale warunki naprawdę nie były łatwe. Sędziowie zapisują kto wpłynął na metę - tu trochę gorzej. Problem polegał na tym, iż nie było nikogo na górnym znaku i wyniki opierały się na uczciwości. Sędziowie nie wiedzieli kto wystartował i często DNF traktowane było jak DNC. Zdarzały się też kwiatki typu, że przedostatnia osoba w rankingu na 12 wyścigów ukończyła tylko jeden i od razu na 12 miejscu?! Może tak było ale wyglądało na jakiś błąd. To samo wśród dziewczyn -  pewna zawodniczka zaliczyła wszystkie wyścigi na DNC i jeden na pierwszym miejscu?

TJ: Raczej ok. Spędziłem w sumie jakieś 1,5 h na przesłuchaniach protestowych. Do minusów należy brak komisji lub człowieka, który kontrolowałby górny znak.

BO: Nie będę wypowiadał się na temat freestylu, bo to nie moja działka ale race lekko kulał na prawą nogę:) Wydaje mi się, że podstawowym błędem był brak nagrywanych startów z brzegu i motorówki. To na pewno wyjaśniłoby wiele protestów i innych przykrości. Najbardziej jednak zabawny był fakt, że komisja na łodzi nie była w stanie stwierdzić czy ktoś tak naprawdę przepłynął cały wyścig prawidłowo czy tylko jedno kółko. Na pewno były takie osoby, które zostały zapisane mimo nieprzepłynięcia pełnej trasy.

6. Jak oceniasz ułatwienia dla zawodników (parkowanie, nocleg, wpisowe, zniżki na atrakcje poza zawodami, jedzenie, napoje itp)?

MŻ: Parking był zapewniony (staliśmy tam kamperem). Jedzenie i napoje zapewnione. Na brak atrakcji nie można było narzekać, bo ciągle coś się działo. Jednak po dniu spędzonym na tych morderczych wyścigach, nie w głowie były mi atrakcje. Podsumowując to wszytko do ceny wpisowego można było spodziewać się czegoś lepszego, ale nie ma co marudzić, nie było źle...

FP: Parking był blisko spotu. Dużo osób na nim spało, w tym ja w namiocie. Niedaleko był kontener z prysznicami z ciepłą wodą i kibelek, dlatego byliśmy samowystarczalni. Wpisowe mhh wysokie;/ w przeliczeniu na PLN – 480zł ;/ trochę bolało szczególnie w momencie, kiedy jedzie się nie po to żeby wygrać tam pieniądze :P. No ale dostaliśmy fajne japonki hehe (mi poważenie bardzo się podobają) Poza tym jedzenie – mhh w porównaniu do Świnoujścia dużo lepsze. Co prawda pierwszego dnia zabrakło jedzenia dla rejsiarzy, którzy ostatni zeszli z wody, ale później starczało dla każdego. Napoje też były zapewnione zarówno te ciepłe, jak i np. red bulle. Generalnie jak niektórzy wiedzą jem bardzo dużo, a racje żywnościowe w pełni mi wystarczyły :) Co do zniżek to mieliśmy tańszy pociąg o 20 E – zawsze coś...

TJ: Poza brakiem wyboru jedzenia dla wegetarian to raczej ok.

BO: To jest naprawdę wielki plus tej imprezy! Parking zupełnie bezproblemowy, śniadania dobre a kolacje zjadliwe. Jedynie można byłoby się doczepić, że wyżywienia było trochę za mało. Przy takiej ilości ludzi zrobienie czterech misek ryżu i paru kilogramów mięsa więcej nikogo by nie doprowadziło do bankructwa a my miło napełnilibyśmy sobie brzuchy:) Nie wiem jak wieczorne atrakcje, bo wolałem jednak odsypiać zmęczenie. Ale noc w kasynie dostaje wielkiego plusa!

7. Czy 12 wyścigów w 6 wietrznych dni to rezultat satysfakcjonujący?

MŻ: Po 4 dniach z pewnością tak, biorąc pod uwagę długość wyścigu (nawet 25min). Piątego dnia jeszcze mogę się zgodzić, że warunki były ciężkie i komisja mogła sobie nie poradzić, natomiast kompletnie nie rozumiem dlaczego ostatniego dnia nie odbył się żaden wyścig.

FP: I tak i nie – wiadomo, że można było więcej, ale należy pamiętać, że jeden wyścig w moim przypadku trwał ok. 30 min czyli czasami jeden wyścig to tyle ile 3 na polskim Fordzie. Między wyścigami trzeba było robić przerwy, aby odpocząć itp. Dla mnie ilość wyścigów była zadawalająca.

TJ: Były naprawdę trudne warunki, więc ciężko było rozegrać więcej wyścigów poza.....ostatnim dniem gdzie organizatorom ewidentnie się już nie chciało... a szkoda bo w takich warunkach dobrze mi się pływało. Wyścigi trwały po 25-30 min, więc nie można tego porównywać do naszych zawodów, gdzie Stempel przez 2 dni robi 12 - tym bardziej ze akwen był zdecydowanie trudniejszy.

BO: Myślę, że jeszcze parę wyścigów na pewno rozwiązałoby wszystkie wątpliwości, ale czując po swoim organizmie, była to liczba satysfakcjonująca w 80% :)

8. Nad czym musisz teraz się skupić, aby poprawić swoje wyniki?

MŻ: Na pewno muszę poprawić swoją kondycję, a reszta przyjdzie z wypływanymi godzinkami. Teraz wiem, że muszę pływać w KAŻDYCH warunkach... i ani na chwilę nie wymiękać.

FP: Trening, trening, trening – zawody pokazały jak wiele mi brakuje jeśli chodzi o technikę, taktykę, czy kondycję. Zawody dały mi ogromny zastrzyk motywacji do treningu siłowego i wytrzymałościowego. Wiem, że będziemy się spotykali z chłopakami i trenowali wspólnie. Jest mnóstwo rzeczy do zrobienia. Z konkretów to wiem, że pierwszy raz od komunii muszę przeprosić się z rowerem ;)

TJ: Na prawym halsie, kondycji, wytrzymałości no i pływaniu w hardcorowych warunkach na desce race.

BO: Opływanie w każdych warunkach! To podstawowa podstawa. Nie miałem problemów z kondycją ale na pewno warunki silnowiatrowe trochę mnie zaskoczyły i dały ostro po d**ie. Nie myślałem, że będzie aż tak źle, ale na pewno jest to do poprawy. Po prostu trzeba wpływać się w swój sprzęt w każdych warunkach - nie tylko kiedy wiatromierz pokazuje 8 węzłów.

9. Czego nauczyłeś się podczas MŚ?

MŻ: Wielu rzeczy. Przede wszystkim doświadczenie, które zdobyłem na linii startu, umiejętność znalezienie sobie pozycji przy takiej ilości zawodników, te kosmiczne downwindy, odnajdywanie znaków, które okazało się nie lada wyzwaniem, to wszystko powinno zaprocentować. Przynajmniej mam taką nadzieję.

FP: Bardzo wielu rzeczy. Trudno tu napisać konkretne rzeczy. Polepszyłem swoje starty, aczkolwiek nie miałem ich rewelacyjnych, gdyż nie chciałem ryzykować kolizji, których było kilka. Polepszyła mi się wydolność i technika prowadzenia deski. Moim zdaniem bardzo poprawił mi się kurs pełny z wiatrem. Wypisywać można wiele, ale podsumowując nauczyłem się bardzo dużo!

TJ: Startów w tak dużej stawce. Radzenia sobie w bardzo silnych wiatrach i na bardzo dużym zafalowaniu. Odporności psychicznej w momencie kiedy jadę w czubie. No i techniki jazdy na kursie pełnym przy 30kts.

BO: Praca, praca i jeszcze raz praca! Amerykanie pokazali nam jak daleko jesteśmy i ile jeszcze przed nami, żeby im dorównać!

10. Czy pojedziesz za rok na kolejne MŚ do Brazylii?

MŻ: Bardzo bym chciał, ale myślę, że warunki finansowe raczej mi na to nie pozwolą.

FP: Na tę chwilę oczywiście, że bardzo bym chciał. W tym roku oswoiłem się z imprezą na taką skalę i nie jest to nic strasznego (zupełnie inne odczucia na początku regat na Sylcie i inne pod koniec – człowiek przyzwyczaił się do poziomu i rozmachu imprezy). W czasie zawodów zostaliśmy zapewnieni, że na miejscu będziemy potraktowani jak prawdziwi goście - darmowy transfer z lotniska i pobyt na miejscu. Jest to zachęcające, biorąc pod uwagę, że będzie do dużo droższy wyjazd niż na Sylt. Jeśli zdrowie i finanse pozwolą na pewno będę chciał jechać do Brazylii.

TJ: Na dzień dzisiejszy mam taki plan.

BO: Już szukam biletu :D !


Pytania zadał Marek Rowiński Sr.

Zawodnicy sponsorowani są przez następujące firmy:

Maks Żakowski: poszukuje chojnego sponsora

Filip Porzucek: Ozone, 77 Project, Dakine, Epinephrine, Underwave

Tomek Janiak: RRD.it, AbcSurf.pl, ChillyTilly.pl

Błażej Ożóg: North Kiteboarding, ETISOFT, Profistyle.pl, Honda, ION

 

Komentarze  

 
0 #2 Marek Rowiński Sr. 2011-07-10 00:39
..
 
 
0 #1 Marek Rowiński Sr. 2011-07-09 17:56
.
 

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować.