Relacja z FKC Chałupy 13-15.05.2011

niedziela, 15 maja 2011 00:00 Janusz Korchow
Drukuj

Niniejszy felietonik ujrzał światło dzienne, bowiem doszedłem do wniosku ,że jest pewne prawdopodobieństwo, by kilka osób go czytających zachęciło się do uprawiania Rejsu. Zacznę więc od najważniejszej informacji - zdecydowanie najlepszy był kawałek grillowanej karkóweczki z piersią kurczaka i kiełbaską. Do tego małosolne ogórki (akuratnie ukwaszone) i biały chlebek z czosnkowym masełkiem. Do picia gorąca herbata, Redbull bądź woda. Woń z grilla była wyczuwalna na całym parkingu tak, że nawet zawodnicy drzemiący w samochodach między biegami wypełzali w kierunku kuchni. Jedyni odporni na te zapachy, bo zacietrzewieni w dżentelmeńskich obradach, okazali się działacze PSKite.

P5150103

tu po lewej leżała karkówka zaraz obok piersi z kurczaka i kiełkaska no a teraz właśnie tyle zostało...

Przechodząc do meritum, w sobotę 14-go maja przy pięknej słonecznej pogodzie i mocno kręcącym wietrze rozegrano 8 biegów konkurencji Race, Pucharu Polski i Mistrzostw Polski FORD KITE CUP 2011 do których zapisało się 12 zawodników. W pierwszej turze rozegrano 4 biegi, z których pierwszy zaczął się około 10,50. Po około półgodzinnej przerwie rozegrano następne 4 wyścigi. Organizatorzy dość rygorystycznie  przestrzegali ram czasowych imprezy i w konsekwencji dali bardzo krótki czas na odpoczynek, nota bene nie wystarczająco długi by rozebrać i z powrotem założyć piankę,  co niestety wiązało się przykrymi konsekwencjami dla osób mających kłopoty z pęcherzem. W sumie odbyło 8 wyścigów na tej samej trasie (patrz zdjęcie z tablicy ogłoszeń Zawodów), która wiodła z linii startu wyznaczonej przez boję ustawioną od strony Zatoki i ponton komisji regatowej na boję górną (halsowanie) lewoskręt, do linii mety wyznaczonej przez tenże sam ponton i boję przy brzegu.

P5150098

Klasą dla siebie byli Niebrzydki i Błaszko, którzy każdorazowo wyznaczali dla „tła” czas rozpoczęcia 10-cio minutowego okresu oczekiwania od momentu wjazdu na metę zwycięzcy do rozpoczęcia następnej procedury startowej. W tym właśnie czasie należało się zmieścić, by regulaminowo ukończyć wyścig i nie otrzymać DNF-a. Ewenementem był 1-szy bieg, gdzie nikt z reszty stawki nawet nie zmieścił się w tym limicie czasowym zaś jedyny z pozostałych zawodników który okrążył boję na górze nie wcelował w linię mety, bo z nerwów pomylił ja z linią startu – ojojoj!. Co do wiatru to wszelkie obowiązujące prognozy pogody padły. Wg. nich wiatr miał osiągnąć maxa t.j. 3B około 10 tej rano, a potem stopniowo zanikać. Realia pokazały ,że był początkowo z zachodu, potem przechodził  na bardziej z północy i jak to przy wiatrach od strony Półwyspu na Zatokę - bardzo nierówny od 1 do mocnego 4B. Przy brzegu ledwo można było postawić latawiec, a kilometr od brzegu porywy były na tyle duże i niespodziewane, że jeden z zawodników rejsu dysponujący największym latawcem został zmuszony do zademonstrowania fragmentów Freestylu. Muszę stwierdzić, że w pozostałym peletonie czuć było oddech każdego z zawodników na plecach. Wszyscy walczyli z wielką determinacją wykorzystując warunki wiatrowe, sprzętowe oraz przepisy regatowe starając się szachować przeciwników taktyką, a niekiedy też innymi sposobami na zwycięstwo. Opanowanie zwrotów przez sztag było widoczne jedynie u pierwszej dwójki, dalej można było zobaczyć stopowane w miejscu rufy, a w wielu przypadkach dziwne manewry, zwykle łączone ze skokiem do wody w celu przekręcenia deski na przeciwny hals. Należy też wspomnieć o obecnym dość niskim stanie wody w Zatoce i niedogodnościach związanych z tą sytuacją. Freestyle ze wzgl. bezpieczeństwa rozgrywano stosunkowo daleko 150-200m od brzegu i nie dawało się wiele zobaczyć gołym okiem, zaś zawodnicy Rejsu musieli „pedałować” z deskami daleko od brzegu, by nie haczyć finami o dno.

Po pierwszym dniu prowadził Tomek Janiak  „Niebrzydki” używając sprzętu RRD przed Błażejem Ożóg „Błaszką” na North-cie dalej reszta peletonu. Myśląc, iż jest już po zawodach „Gliwice” wyrażały swoje rozczarowanie brakiem wiatru, ale i też uznanie zarówno dla osiągnięć jak i umiejętności żeglarskich prowadzącego stawkę. Nawiasem mówiąc, Tomek zwłaszcza w ostatnim półroczu poczynił duże postępy i na równorzędnym poziomie walczą z Błażejem z całą czołówką świata. Będziemy się pilnie przyglądać ich rywalizacji w Pucharze świata PKRA, mistrzostwach świata jak i Europy w naszym Sopocie.  Na marginesie dla zainteresowanych występem w Sopocie podaje linka :http://www.internationalkiteboarding.org/index.php?option=com_content&view=article&id=4908:register-for-the-2011-european-course-racing-championships&catid=1:general&Itemid=140 do rejestracji w zawodach. Proszę zauważyć iż np. wpisowe na Mistrzostwach Europy będzie wynosiło cytuję „…The entry fee is 120 Euro and has to be paid until 15th of July, 2011 …” .W odróżnieniu od wpisowego w Fordzie które wynosiło 60 złociszy + 50 kaucji zwrotnej za obowiązkową koszulkę startową (lepiej mieć z sobą odliczoną sumę).

W drugim dniu wydawało się już, że kolejność Rejsu została ostatecznie ustalona, ponieważ od rana dosyć podwiewało, dając możliwość do końca dnia rozegrania innych konkurencji. Jednakże około 11 tej zaczęło zdychać, w związku z tym nie można było dokończyć Freestylu i w tej sytuacji organizatorzy postanowili puścić następne biegi Rejsu. Pierwszy na wodę wyskoczył Błażej – gorzej z innymi, którzy przy siąpiącym deszczu nawet nie potrafili podnieść latawców do góry dodatkowo obciążonych tabunami siedzących na nich komarów - no i tak zostało, czyli ze względu na permanentny brak wiatru wyścig odwołano i kazano nam dalej czekać. Komunikaty o ciągłych odwołaniach terminu wyścigu powtarzały się w nieskończoność i wszyscy ściągnęliśmy piany z nadzieją na coś do jedzenia .

Tu właśnie … można właśnie przeczytać wstęp jeśli go pominęliście.

Po posiłku wiatr dał nam chwilkę na sjestę, a po południu rozwiał się do 3B, co w zupełności pozwoliło organizatorom po raz kolejny wznowić Rejs. Odbyły się następne 4 biegi z tym, że prym już wiódł Błażej wygrywając wszystkie i tym samym wychodząc na prowadzenie w klasyfikacji generalnej zawodów. Trasa tych biegów została wydłużona do dwu okrążeń, co przy równiejszym zachodnim wietrze dawało efekt stabilniejszego kształtowania się kolejności peletonu i zaczęły dochodzić do głosu większe latawce. Walka o dalsze punktowane miejsca była bardzo zacięta i praktycznie po każdym biegu zmieniała się kolejność zawodników. Wystarczy wspomnieć ,że np. zawodników na trzecim i szóstym miejscu dzieliła ostatecznie różnica 13-tu punktów, którą można było zniwelować lub zwiększyć np. przez kolejną dyskwalifikację. Drugi z niedzielnych biegów czyli 10-ty w kolejności całych regat został skutecznie oprotestowany przez „Niebrzydkiego” ze względu na brak regulaminowego powiadomienia zawodników o zmianie trasy, co miało wpływ na kolejność przy starcie jak można się domyślać na mecie. Ogólna ilość protestów na zawodach była spora, co świadczy o ciśnieniu na przepisy i potrzebę ich głębszego poznania przez wszystkich uczestników. Po zakończeniu ostatniego biegu troszkę przerwy na spakowanie sprzętu, potem rozdanie nagród pamiątkowe fotki , dla niektórych słodkie buziaki od „cheerleaderek” i do domu. Dziękuję, Tomku, za pomoc w interpretacji przepisów i w konsekwencji za spowodowanie przyznania mnie także nagrody w Mastersach.

Podsumowując, całe weekendowe zawody Forda to w Rejsie rozegrano 12 biegów i w wynikach nie ma mowy o przypadku. Jeśli chodzi o inne konkurencje to jak to w 50% procentach przypadków w Polsce bywa, zbyt słaby wiatr nie pozwolił na ich pełne rozegranie. Należy uświadomić zainteresowanym, iż rola deski w konkurencji Race jest największa - określana na 80%, latawiec już ma dużo mniejsze znaczenie. Zwycięzca Błażej jako jedyny występował na najnowszej seryjnej desce Northa, której niestety nie można jeszcze kupić w otwartej sprzedaży. Na wcześniejszych jej wersjach pływali Collins i Filip Porzucek. Latawiec miał też Northa – Dyno 16m2 ,który zamienił z ojcem na 18tkę w drugim dni regat ze względu na mniejszy wiatr. Tomek występował na najnowszej seryjnej desce RRD KRace 65, którą miał już do dyspozycji od marca, jak i na prototypie 17,5 metrowego latawca tej firmy. Na tych samych deskach pływali też, choć ze skromniejszym rezultatem, Dominik Glogier, Janusz Korchow i Adam Szymański.

ford_kite_cup_maj_2011_chalupy_3_punktacja_koncowa_mniej

Jako ciekawostkę można podać tajną broń Błaszki (nieużytą w regatach), którą są nowe białe finy wykonane w technologii „stealth” o krawędzi spływu tak ostrej jak miecz samurajski. Jest to naprawdę groźny sprzęt i choć ostrza są skierowane do tyłu deski, to w przypadku kolizji na wodzie lub nieumyślnego uderzenia o nie na lądzie (czego Japa doświadczył  na stopie – 8 szwów), czy przypadkowego wywrócenia się na nie dziecka na plaży ,dojdzie na pewno do mocnego zranienia lub obcięcia kończyny.  Myślę ,że ten nowy wynalazek nie jest Błażejowi potrzebny do dalszego wygrywania wszelkich zawodów, bo dysponując takim potencjałem umiejętności żeglarskich, taktycznych jak i zdrowej ambicji, poradzi sobie bez takiego „koksu”. Życzę powodzenia w zawodach sportowych jak i życiowych oraz zdania na przyszły rok matury - tak trzymaj.

Na zakończenie pragnę polecić każdemu udział  w takiej, w sumie, dobrze zorganizowanej imprezie. Daje to bowiem pewien wewnętrzny impulsik do innych działań, nawet niekoniecznie związanych ze sportem, do bycia lepszym od tego jakim się było przed zawodami. Całe nasze życie to takie zawody i warto w nich choćby brać udział po to, by wykorzystać wolność jaką dysponujemy, nauczyć się jak jej używać i lepiej poznać siebie samego nie mówiąc już o innych.P5150114

Coś przydługi ten artykulik, ale nie chce mi się już niczego skracać. To by było na tyle- idę już spać bo północ blisko, a jutro zawody z tym ,że już te życiowe….